RODZINNE LEGENDY, MITY I ZABOBONY

W rodzinach, w których występują choroby dziedziczne, często podaje się różne, nie zawsze prawdziwe, ich wytłumaczenia. A to babcia się wystraszyła lub upadła, gdy była w ciąży i dlatego miała po­ronienie, a to stryjek spadł w dzieciństwie ze stołu, bo go niania nie przypilnowała przy przewijaniu i dlatego jest upośledzony umysłowo. Czasami rodzina mylnie wierzy, że dana choroba występuje tylko u pierworodnych lub tylko u kobiet. Bywa, że pacjent jest przekona­ny, iż dana choroba nie może go dotknąć, bo ?przeskakuje” ona po­kolenia i jest on właśnie w tym ?przeskoczonym” pokoleniu. Czasa­mi spotykamy się z niepodważalnym przekonaniem, że choroba nie jest chorobą dziedziczną, bo ?nikt jej przedtem w rodzinie nie miał” lub że dotyczy tylko pewnej grupy etnicznej, do której pacjent nie na­leży (na przykład choroby dotyczące grup żydowskich). I tak dalej, i tak dalej.

Jeden z najpełniejszych i najzabawniejszych opisów zabobonów do­tyczących wad wrodzonych znajdziemy w książce Zofii Kossak-Szczuckiej Dziedzictwo. Podczas swojej pierwszej ciąży Zofia, żona Juliusza Kossaka, przyszła matka Wojciecha Kossaka, otrzymała z domu list pe­łen przestróg, w którym jej babcia, matka i guwernantka ostrzegały przed czyhającymi na nią i dziecko ?złymi siłami”. Przed patrzeniem na bystro płynący strumień – ?bo wody za wcześnie odejdą”, przed łapa­niem się za twarz lub szyję, gdy wystraszy się myszy lub pożaru – ?bo dziecko będzie miało myszkę lub ogień na twarzy”, przed patrzeniem na brzydkich ludzi – ?bo dziecko będzie brzydkie” oraz przed siadaniem tyłem w omnibusie – ?bo dziecko tyłem się do porodu ustawi”. Nie wszystkie z tych XIX-wiecznych zabobonów zniknęły – niektóre są na­dal żywe. Podczas rozmowy na tematy rodzinno-medyczne nie musimy tłumaczyć naszym rozmówcom, że ich przekonania są mylne, lecz trze­ba je zapisać i przekazać do oficjalnej analizy genetycznej.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.